Likwidacja gimnazjów da... 5000 miejsc pracy dla nauczycieli?
• Co więcej, przykład Częstochowy ma pokazywać że zapotrzebowanie na pracowników w szkołach wręcz urośnie. 5000 etatów w całej Polsce przewiduje szefowa MEN.
• Wobec ataków opozycji, która widzi w reformie przemeblowanie kadrowe, Zalewska zaprzecza. - Nic się nie zmieni, tylko "szyld" szkoły - mówi.
Bardzo optymistyczną wizję polskiej edukacji po zmianach nakreśliła szefowa MEN, Anna Zalewska.
- Nauczyciele znają pracę tu i teraz - powiedziała o proponowanej zmianie minister, a była pytana o tę kwestię na antenie RMF FM. Wywiad odbył się w poniedziałek (28 listopada). Polityk podkreśliła, że założenia ustawy reformującej szkołę pokazała we wrześniu. To był początek dyskusji, której teraz domaga się Związek Nauczycielstwa Polskiego i opozycja - Debatowano o tym projekcie w Sejmie - dodawała szefowa MEN.
Na potwierdzenie swoich słów i na uspokojenie nauczycieli, którzy boją się o pracę, podawała przykład wyliczeń MEN z Częstochowy, Płocka i Gorzowa. Te kalkulacje mają dowodzić, że zapotrzebowanie na nauczycieli po likwidacji gimnazjów będzie wręcz rosło.
Czytaj: Zmiany nie tylko w edukacji. Oto propozycje PiS dla uczelni
- Policzyliśmy to - mówiła Zalewska - i po to jest akcja informacyjna (w szkołach). Będzie potrzeba 39 etatów w Częstochowie. - W całej Polsce nawet 5000 nowych etatów będzie wymagało obsadzenia w placówkach edukacyjnych.
Co zmieni się w szkole?
Dopytywana o ewentualne zmiany kadrowe w administracji edukacyjnej Zalewska ponownie odwołała się do wcześniej wypracowanych argumentów. - W szkole podstawowej nie zmienia się nic, w zawodowej nic, w liceum nic. Zmienia się szyld, nie zmieni się dyrektor - powiedziała polityk.
Takim zapewnieniom nie dają wiary organizacje nauczycielskie, w tym zwłaszcza ZNP.
I Nowoczesna mocno podnosi ten temat w wypowiedziach posłów, np. Katarzyny Lubnauer.
- Każda reforma ma sens tylko wtedy, kiedy korzyści z reformy przewyższają koszty, w przypadku reformy edukacji nie widzimy żadnych korzyści, natomiast widzimy koszty, które poniosą nasze dzieci - mówiła poseł.
Jest granica pracy nad projektem w Sejmie
W ocenie szefowej MEN debata nie może trwać wiecznie - od miesięcy dyskutuje się o propozycji PiS.
- Reformę policzono, pokazaliśmy założenia i pokazaliśmy rytm tej zmiany - mówiła w rozmowie radiowej Zalewska.
Ponieważ w 2016 roku Sejm zbierze się już tylko trzy razy (posiedzenia XXXI, XXXII i XXXIII, dwa ostatnie w grudniu) dziennikarz powątpiewał (jak wielu) w możliwość uchwalenia reformy edukacji.
- Są jeszcze dni poza posiedzeniami, gdzie może pracować komisja i podkomisja - mówiła Zalewska.
Minister nie wycofuje się z końca grudnia, jako momentu w którym reforma zostanie podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Reforma edukacji ma zmienić konstrukcję polskiego systemu kształcenia z modelu 6 + 3 + 3 na model 8 + 4, który był typowy dla II połowy XX wieku w Polsce. Gimnazja do szkoły wprowadził rząd Jerzego Buzka.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
KOMENTARZE (15)