Ta przełomowa decyzja Mieszka, a potem dynamiczna, śmiała i skuteczna polityka jego syna Bolesława Chrobrego doprowadziły w 1000 roku do zjazdu gnieźnieńskiego, podczas którego polski władca podejmował Ottona III, cesarza Niemiec, pielgrzymującego do grobu męczennika Wojciecha, Czecha, niegdyś biskupa praskiego. W tym czasie, zaledwie 34 lata od chrztu Mieszka, Polska była już państwem silnym, dobrze zorganizowanym i na tyle zakorzenionym w kulturze europejskiej, by jej książę mógł włożyć na głowę koronę królewską jako równy innym władcom naszego kontynentu.
Kiedy więc dzisiaj uczestniczymy w procesie jednoczenia się Europy, powinniśmy umieć czerpać z tamtej siły i mądrości politycznej, aby bez kompleksów bronić swoich racji, a także interesów i nie oglądać się trwożliwie, co sobie inni o nas pomyślą.
Także w tym roku po 225 latach udało się wreszcie spełnić Deklarację Sejmu Rzeczypospolitej, zwanego Sejmem Czteroletnim, i uroczyście otworzyć Świątynię Opatrzności Bożej w Warszawie, która jest wotum wdzięczności Narodu za Konstytucję 3 maja. Po raz pierwszy tę świątynię zaczęto budować tuż przed III rozbiorem Polski, ale z budowli została zaledwie nieforemna ceglana kapliczka na terenie ogrodu botanicznego w Łazienkach, w którą po latach przerobiono fragment filara z wmurowanym kamieniem węgielnym. Niestety, skłócona wewnętrznie, słaba i otoczona przez wrogów Polska straciła niepodległość. Rozbiory zablokowały budowę. Po raz drugi podjęto starania wzniesienia świątyni po 1918 roku. Z tego zamierzenia pozostał jedynie projekt architektoniczny, bo odzyskana niepodległość trwała zaledwie 20 lat. Znowu wewnętrzna słabość mająca swoje źródło m.in. w bezpardonowych wojnach politycznych, niekorzystny rozwój sytuacji międzynarodowej i zmowa wrogów uniemożliwiły spokojny rozwój kraju. Wojna w 1939 r. zablokowała budowę. Gdy wreszcie w 1989 r. Polska zrzuciła z siebie jarzmo sowieckiej dominacji, prymas Józef Glemp podjął inicjatywę wypełnienia sejmowej obietnicy z 5 maja 1791 r. I dopiero za trzecim razem – nie bez wstrząsów i protestów – udało się to dzieło wykonać.
Te dwa tegoroczne, niezwykle znaczące, wydarzenia powinny być dla nas, Polaków, swego rodzaju drogowskazem i memento na przyszłość. Mamy czasy niespokojne i dlatego nie wolno nam zapominać, że nic nie jest dane raz na zawsze. Potrzebujemy odwagi i siły przywódców oraz mądrości politycznej elit. Konieczne jest także rozsądne porozumienie, bowiem Concordia domi foris PAX, czyli Zgoda w domu, to pokój na granicach. A nade wszystko potrzebna jest nam opieka Opatrzności Bożej. Dlatego szczególnie w tych świętych dniach trzeba przywoływać słowa „Pieśni o Narodzeniu Pańskim” Franciszka Karpińskiego:
Podnieś rękę, Boże Dziecię
Błogosław Ojczyznę miłą!
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę Swą siłą.
Dom nasz i majętność całą
I wszystkie wioski z miastami…