Do ataku, takiego jak w Londynie czy Paryżu, dojdzie także w Polsce
Podziel się
14
• Dlatego – jego zdaniem – przygotowanie w tym zakresie powinno być priorytetem dla samorządowców. A jest ono nierównomierne.
• Beniamin Krasicki w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl mówi także o doświadczeniach samorządowców w innych krajach.
--------------
W nocy właśnie doszło do kolejnego ataku w Londynie, tym razem samochód wjechał w ludzi przed meczetem. W dzisiejszym świecie terroryzm ma wpływ także na środowiska lokalne. Czy nasi samorządowcy mają wystarczającą świadomość tego typu zagrożeń?
– To sprawa bardzo złożona, gdyż nie znajdowaliśmy się nigdy właściwie w zasięgu bezpośredniego zagrożenia terrorystycznego. Obserwując skalę zagrożenia terroryzmem w Europie można jednak powiedzieć, że tej świadomości u polskich samorządowców nigdy nie za dużo.
Czyta też: Polskie miasta zauważają problem terroryzmu
Wydaje się, że najbardziej tego świadomi powinni być włodarze największych polskich miast, zwłaszcza tych, gdzie – jak w Warszawie czy Krakowie w ubiegłym roku – miały miejsce ważne wydarzenia międzynarodowej rangi. Myślę, że również dzięki wsparciu tych samorządów, Światowe Dni Młodzieży czy Szczyt NATO przebiegły sprawnie i bezpiecznie. Inne samorządy na pewno wiele na tym polu skorzystały, będąc zaangażowanymi w organizację Euro 2012.
Jeśli chodzi zaś o takie, w których nie było żadnych spektakularnych wydarzeń, to na pewno świadomość bezpieczeństwa staje się dla nich priorytetem, choćby ze względu na konieczność zapewnienia ochrony np. ważnym inwestycjom, realizowanym w ostatnich latach z funduszy europejskich.
Przed samorządami zlokalizowanymi z dala od dużych ośrodków miejskich, na pewno jeszcze dużo pracy w zakresie zagrożeń związanych ze współczesnym terroryzmem.
Polskie miasta są przygotowane na zamachy terrorystyczne?
– Jest to dość nierównomierne. Miasta mają już różne doświadczenia na tym polu. Na pewno jednak Polacy są bardziej świadomi tych zagrożeń niż kilka lat temu. To dzięki kampaniom edukacyjnym czy mediom, które coraz więcej o tym mówią.
Niestety, w bezpieczeństwie jest tak, że nie da się wprowadzić prawdziwej edukacji bez prawdziwych zagrożeń. W Polsce na szczęście jest dosyć bezpiecznie, dlatego wyczulenie na zagrożenia terrorystyczne wrośnie dopiero po kilku atakach. Miejmy jednak nadzieję, że to na razie scenariusz czysto hipotetyczny, co – powtarzam – nie upoważnia nas do swoistego spoczywania na laurach.
Po kilku atakach? To znaczy, że nie unikniemy zamachów?
– Wcześniej czy później w Polsce dojdzie do poważnego zamachu terrorystycznego lub do jego próby. Wszystko uwarunkowane będzie geopolityką, choć ostatnio można się przekonać, że terroryści szukają także celów na imprezach niemających związku z polityką – na koncertach czy na meczach. Będzie to zależeć od szerszego celu, jaki będą chcieli osiągnąć.
Naszym zadaniem jest więc uświadamianie takich potencjalnych zagrożeń i zawczasu przeciwdziałanie im, zwłaszcza w sferze prewencyjnej czyli głównie edukacyjnej.
Jak wygląda to w krajach, które mają zdecydowanie większe doświadczenia z terrorystami?
– Podstawowa różnica jest spowodowana odmiennymi doświadczeniami. Izrael, Francja czy Wielka Brytania znajdują się w stanie ciągłego, bezpośredniego zagrożenia atakami terrorystycznymi, co wymusza określoną postawę na każdym szczeblu: od podwyższonej świadomości każdego obywatela aż do działań prewencyjnych czy edukacyjnych podejmowanych przez państwo poprzez jego agendy.
Wiele robią tam samorządy, które bezpośrednio dbają o bezpieczeństwo swoich obywateli. I to one realizują szereg zadań, na przykład edukują obywateli, jak należy zachowywać się w sytuacjach zagrożenia.
Ważnym elementem jest również uświadomienie, jak należy współpracować np. z pracownikiem ochrony, który sprawdza nam bagaż przy wejściu na dworzec czy do dużego centrum handlowego. Ludzie nie mają tam za to do nikogo pretensji i dość posłusznie podchodzą do poddania się takim czynnościom. To efekt właśnie m.in. edukacyjnych działań realizowanych przez państwo, a najczęściej – przez samorządy.
To samo dotyczy pracowników ochrony. Przecież właśnie dzięki jednemu z nich, na jeden z meczy w Paryżu, nie wpuszczony został terrorysta z ładunkiem wybuchowym, co niewątpliwie przyczyniło się do uchronienia wielu ludzkich istnień.
Dowodzi to dużej roli agencji ochrony w codziennej walce z tym zagrożeniem?
– Ona jest ogromna. Dzisiaj jasne jest, że żadne superkomanda zorganizowane przez państwo, nawet świetnie wyszkolone i wyposażone, nie są w stanie poradzić sobie z chorobą terroryzmu bez wsparcia społeczeństwa. Z sześciu przypadków udaremnionych ataków terrorystycznych pięć jest ujawnionych przez zwykłych obywateli.
Pracownicy firm ochroniarskich są częścią społeczeństwa, jest ich dziś około 280 tys. To oni właśnie mogą być istotnym elementem w walce z zagrożeniami terrorystycznymi. Choćby z tego względu, że są rozlokowani zwykle w ważnych miejscach, gdzie przebywa bardzo dużo ludzi – dworcach, lotniskach, kinach, centrach handlowych. Wiedza i doświadczenie wielu z nich są naprawdę bardzo wartościowe.
Chodzi tu również o normalnych pracowników liniowych podstawowego szczebla. Z nimi bowiem stykamy się na co dzień, i to na nich spoczywa najbardziej odpowiedzialne zadanie – bezpośredniego przeciwdziałania zagrożeniom. To ludzie mocno zaangażowani w to, co robią. Traktują swoją pracę jako swoistą misję. Są więc naturalnym wsparciem dla służb państwowych: dla policji, straży pożarnych czy nawet wojska, oczywiście dotyczy to głównie sytuacji skrajnych, kryzysowych.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Obserwuj nas w Google News
KOMENTARZE (14)