Po pandemii czeka nas kilkaset zaległych wyborów lokalnych?

Wpis dodał: Marcin Żyski | Zgłoś błąd lub naruszenie
Rośnie liczba nieprzeprowadzonych głosowań będących efektem wygaszenia mandatu radnego, wójta, burmistrza czy prezydenta.

"Czekają nas samorządowe półwybory", pisze Dziennik Gazeta Prawna z wtorku 16 lutego. "COVID-19 wstrzymał lokalną demokrację" to tytuł artykułu ze strony pierwszej dziennika, który pochyla się nad faktem braku organizowania samorządowych elekcji, które regularnie odbywały się w trakcie trwania kadencji rad czy włodarzy.

Według jednego z rozmówców DGP podobnych głosowań odbywało się dotąd nawet od 4 a 6 tygodniowo. Główny Inspektorat Sanitarny nie dopuszcza sytuacji, by lokalne elekcje organizowano w sytuacji zagrożenia koronawirusem, rośnie liczba zaległych wyborów i referendów.

Jak mówi dziennikowi jeden z anonimowych urzędników:

"Kiedy pandemia będzie już w odwrocie, trzeba będzie niemal jednocześnie zorganizować od kilkudziesięciu do nawet kilkuset zaległych wyborów lokalnych. Niewykluczone, że w pewnym momencie wszystkich 49 delegatur Krajowego Biura Wyborczego (KBW) będzie zajętych ich organizacją".

Zaległości dotyczą okresu początku pandemii, czyli wiosennych miesięcy roku 2020, a także trwającego do dzisiaj okresu wstrzymania przez GIS organizacji wyborów, który rozpoczął się w listopadzie ubiegłego roku.

Dziennikarze DGP w celu oszacowania liczby zaległych elekcji skontaktowali się także z Krajowym Biurem Wyborczym, które jak się okazuje nie posiada takich danych:

"Wybory przedterminowe zarządzane są przez premiera, uzupełniające – przez wojewodów, referenda lokalne w sprawie odwołania organów jednostek samorządu terytorialnego – przez komisarzy wyborczych, a referenda lokalne w pozostałych sprawach – przez organ stanowiący danej jednostki samorządu terytorialnego. Biuro nie prowadzi statystyk obejmujących zmiany terminów".