W samorządach

Janusz Król: Uszy do góry!

Z budżetami na przyszły rok są cztery problemy, jeden gorszy od drugiego. Po pierwsze, spadną podatkowe dochody samorządów, po drugie, rządowe dotacje inwestycyjne nie zrekompensują utraty dochodów z podatku PIT, po trzecie, nawet gdyby zrekompensowały, to i tak spadek dochodów własnych uderzy w nadwyżkę operacyjną i tą drogą podważy samodzielność gmin i wreszcie po czwarte, cokolwiek zaplanowano i tak w znacznej mierze jest z sufitu, bo dziś nikt nie może ocenić tempa przyszłorocznej inflacji. A jednak budżety zostały przygotowane, kilka tygodni temu dostali je radni i teraz oni muszą się zastanowić, w jakim stopniu plany finansowe ich jednostek są realne i czy ich satysfakcjonują.

Z moich rozmów z burmistrzami i wójtami wynika, że generalnie przyjęto bardzo ostrożne kalkulacje dochodów i w miarę możliwości przycięto wydatki, szczególnie bieżące. Samorządowcy starają się chronić inwestycje, ale możliwości ograniczania wydatków bieżących mają niewiele. Prąd, o którego podwyżkach piszemy na kolejnych stronach, gaz, którego cena rośnie dramatycznie, drożejące paliwo do samochodów, to są istotne składowe kosztów wszystkich instytucji samorządowych od urzędu poczynając, na cmentarzu komunalnym kończąc. Do tego dojdzie presja płacowa pracowników tych instytucji, a z pustego i Salomon nie naleje. Radni muszą to zrozumieć. Przed nami rysuje się więc rok trudności finansowych, ale też najpewniej różnych sporów, a nawet niepokojów społecznych. Ta sytuacja będzie wymagała od wszystkich działaczy samorządowych w gminach współdziałania i zrozumienia się wzajemnie. Być może trzeba będzie podnieść stawki podatków i opłat lokalnych, a jeśli nie, to zgodzić się na cięcia w inwestycjach, jednak na pewno trzeba będzie rozmawiać ze sobą uczciwie mając na myśli dobro mieszkańców i ochronę wizerunku samorządu.

Z pewnością na fali tych trudności trzeba unikać hipokryzji oraz politykierstwa, o czym pisze w swoim liście do Donalda Tuska prezydent Gliwic Adam Neumann (cytujemy ten list na kolejnych stronach). Bo jakkolwiek sytuacja jest trudna, to nie z takimi wyzwaniami samorząd się mierzył. Warto przypomnieć, że trzydzieści lat temu, kiedy gminy startowały, inflacja wynosiła ponad 1300 proc. (nie pomyliłem się, wyniosła dokładnie: tysiąc trzysta sześćdziesiąt procent liczone rok do roku). W kolejnych latach, gdy wystrzeliło bezrobocie, bankructwa firm, mimo braku środków w budżetach raczkujące samorządy rozpoczęły trud dźwigania kraju z upadku cywilizacyjnego. Ludzie pracowali z entuzjazmem, bez egoistycznych planów na kariery polityczne, cieszyli się, że dostali szansę, aby zrobić coś pożytecznego dla siebie i swoich sąsiadów. Nie było wtedy wielkich inwestycji, zaczynano skromnie, ale działano konsekwentnie. Remontowano i rozbudowywano szkoły, zakładano wodociągi, łatano drogi i chodniki. Po trzydziestu latach Polska lokalna kwitnie. Niech ten przykład nieco ostudzi rozpalone głowy, skłoni wszystkich do większej pokory i wiary, że jeden rok czy dwa trudne lata nie są w stanie zniweczyć idei samorządowej. Trzeba robić swoje.

Janusz Król
redaktor naczelny "Wspólnoty"
j.krol@municipium.com.pl

 


Fot. Adobe Stock

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane