Prezydent miasta i marszałek województwa oskarżają się wzajemnie w sprawie zajść w Białymstoku

Wpis dodał: Marcin Żyski | Zgłoś błąd lub naruszenie
20 lipca ulicami Białegostoku przeszedł pierwszy w tym mieście Marsz Równości, który spotkał się z niespotykaną dotąd w Polsce agresją kontrmanifestantów - o doprowadzenie do tak dramatycznych wydarzeń oskarżają się wzajemnie marszałek województwa podlaskiego i prezydent Białegostoku.

W sobotnie popołudnie liczne grupy chuliganów atakowały uczestników pokojowego marszu zarówno nienawistnymi i pełnymi przekleństw okrzykami, jak i agresywnymi czynami - w stronę manifestantów, w tym kobiet i dzieci leciały petardy, kamienie, butelki, zgniłe jaja i nie tylko. Doszło również do pobić oraz palenia tęczowych flag, symbolizujących solidarność ze społecznością LGBT. Do środowego popołudnia zatrzymano ponad 70 osób.

Uczestnicy marszu twierdzą, że nie byli dostatecznie dobrze chronieni przez policję, wielu obserwatorów uważa, że środki bezpieczeństwa były niewspółmierne do poziomu zagrożenia. Marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki twierdzi, że ostrzegał prezydenta Białegostoku: "Wielokrotnie informowałem prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego, że może dojść do sytuacji niebezpiecznej 20 lipca w Białymstoku".

Jak twierdzi marszałek do prezydenta zwracały się w tej sprawie zarówno organizacje pozarządowe, jak i policja: "Pan prezydent dostawał pisma z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, choćby pismo z 15 lipca, gdzie wskazywano na to, że jeżeli dojdzie do przemarszu zgodnie z jego pierwotną trasą, może dojść do konfrontacji różnych środowisk, może dojść do pewnego niebezpieczeństwa". Teraz składa do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa przez prezydenta Białegostoku "polegającego na zaniechaniu podjęcia czynności określonych w ustawie z dnia 24 lipca 2015 r. Prawo o zgromadzeniach w stosunku do zgromadzenia publicznego zgłoszonego pod nazwą Pierwszy Białostocki Marsz Równości organizowanego w dniu 20 lipca 2019 r. w Białymstoku, czyli przestępstwa określonego w art. 231 §1 kk".

Marszałek Kosicki twierdzi, że będąc świadomym niebezpieczeństw prezydent powinien był odwołać marsz ze względu na "określony stan prawny i faktyczny w danym dniu". Tymczasem prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski również zamierza zgłosić zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka województwa. Chodzi o zorganizowanie niezarejestrowanego w magistracie przemarszu związanego z Piknikiem Rodzinnym, który ostatecznie miał przerodzić się w część kontrmanifestacji blokującej Marsz Równości.

Według prezydenta sam marszałek miał też brać czynny udział w ustawianiu blokad przeciw marszowi, razem z innymi samorządowcami: p.o. dyrektora gabinetu marszałka Robertem Jabłońskim oraz radnymi klubu PiS w sejmiku Henrykiem Dębowskim i Sebastianem Łukaszewiczem. Ten ostatni również ma od wtorku w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, a konkretnie gróźb karalnych - syn prezydenta Białegostoku, poseł PO-KO Krzysztof Truskolaski złożył je wczoraj w związku z grafiką umieszczoną przez Łukaszewicza w mediach społecznościowych tuż po Marszu Równości. Miały być na niej słowa: "Truskolaski - białostoczanie ci tego nie wybaczą", z komentarzem radnego: "Pamiętajcie, że to jeszcze nie jest koniec".