Sesje zdalne a prawo - pierwsze zmiany w statutach polskich samorządów
Wpis dodał: Marcin Żyski | Zgłoś błąd lub naruszenie
Wyjątkowa sytuacja w jakiej znalazło się polskie społeczeństwo, wymaga wyjątkowych rozwiązań. To twierdzenie tyczy się również polskich samorządów, które już dziś szukają możliwości minimalizujących zagrożenia dla zdrowia i życia swoich samorządowców.
Właśnie dlatego coraz więcej samorządów głośno mówi o możliwości przeprowadzania sesji zdalnych. Wczoraj w gminie Siechnice miała miejsce pierwsza zdalna sesja przy wykorzystaniu internetu.
Leszno opublikowało właśnie projekt uchwały z uzasadnieniem, który precyzuje ustawową obecność na sesji Radnego w taki sposób, że dopuszcza jego obecność w formie zdalnej.
Duży problem jest widoczny natomiast w sferze prawnej - tutaj nadal nie ma sprecyzowanego stanowiska ze strony rządu na temat tego, czy sesje w takiej postaci faktycznie mają uzasadnienie prawne - innymi słowy są legalne.
Zgodności nie ma nawet w środowisku prawniczym - adwokat i adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwestytetu Jagiellońskiego - prof. Stefan Płażek, nie dalej jak kilka dni temu przekonywał, że sesje rad gmin w wersji online są dopuszczalne z uwagi na zagrożenie dla życia i zdrowia samorządowców oraz mieszkańców.
Po drugiej stronie barykady - Maciej Kiełbus z kancelarii Ziemski & Partners na swoim Facebooku twierdzi, że sesje online przekraczają granice zdrowego rozsądku i sugeruje, że można by na czas zagrożenia w ogóle pozbawić rad prawa głosu i całe zarządzanie zrzucić na barki wójta, burmistrza czy prezydenta.
Co zatem jest ważniejsze - czy minimalizacja ryzyka, bezwzględne trzymanie się prawa, czy szukanie rozsądnego i bezpiecznego kompromisu? Jak do tej kwestii ustosunkuje się rząd i sejm? Czy powstanie kolejna specustawa regulująca tę kwestię? Czas pokaże.
Właśnie dlatego coraz więcej samorządów głośno mówi o możliwości przeprowadzania sesji zdalnych. Wczoraj w gminie Siechnice miała miejsce pierwsza zdalna sesja przy wykorzystaniu internetu.
Leszno opublikowało właśnie projekt uchwały z uzasadnieniem, który precyzuje ustawową obecność na sesji Radnego w taki sposób, że dopuszcza jego obecność w formie zdalnej.
Duży problem jest widoczny natomiast w sferze prawnej - tutaj nadal nie ma sprecyzowanego stanowiska ze strony rządu na temat tego, czy sesje w takiej postaci faktycznie mają uzasadnienie prawne - innymi słowy są legalne.
Zgodności nie ma nawet w środowisku prawniczym - adwokat i adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwestytetu Jagiellońskiego - prof. Stefan Płażek, nie dalej jak kilka dni temu przekonywał, że sesje rad gmin w wersji online są dopuszczalne z uwagi na zagrożenie dla życia i zdrowia samorządowców oraz mieszkańców.

Źródło: portalsamorzadowy.pl
Po drugiej stronie barykady - Maciej Kiełbus z kancelarii Ziemski & Partners na swoim Facebooku twierdzi, że sesje online przekraczają granice zdrowego rozsądku i sugeruje, że można by na czas zagrożenia w ogóle pozbawić rad prawa głosu i całe zarządzanie zrzucić na barki wójta, burmistrza czy prezydenta.


Źródło: facebook.com/maciej.kielbus
Co zatem jest ważniejsze - czy minimalizacja ryzyka, bezwzględne trzymanie się prawa, czy szukanie rozsądnego i bezpiecznego kompromisu? Jak do tej kwestii ustosunkuje się rząd i sejm? Czy powstanie kolejna specustawa regulująca tę kwestię? Czas pokaże.