Dyrektor jadł krokodyla i pieczone wróble, już nie pracuje w Urzędzie Miasta
Wpis dodał: Michał Janiak | Zgłoś błąd lub naruszenie
"Uwaga, food porn! Dziś krokodyl smażony sauté. Do tego sałatka z mango, kokosa i granatów. Wracamy do zdrowia", napisał na swoim profilu społecznościowym Ziemowit Borowczak, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Poznań.
To było na początku roku 2019, w międzyczasie opowiadał też o jedzeniu pieczonych wróbli. Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ze względu na swoją funkcję był odpowiedzialny za poznańskie ZOO i jego kulinarne zapatrywania doprowadziły do konfliktu z dyrektorką tej instytucji Ewą Zgrabczyńską. Ta ostatnia wsławiła się akcją ratowania tygrysów, której chwilę później, w listopadzie 2019 dyrektor Borowczak obciął premię finansową.
13 sierpnia Radio Poznań podało, że urzędnik przestał nadzorować poznańskie ZOO. Mimo uwag dyrektor Ewy Zgrabczyńskiej, że na ich "zaburzone relacje" wpływają "kulinarne upodobania pana dyrektora pokazujące przepaść w światopoglądach", Ziemowit Borowczak odciął się od takich interpretacji:
"Żadne nasze stosunki nie mają na to wpływu, ani żadne jakiekolwiek mogłyby tutaj występować niesnaski. Jest to decyzja dotycząca zarządzania pewną sferą działalności miasta i pan prezydent taką decyzję podjął. Będę wykonywał te zadania, które zostaną na mnie nałożone, nie mam żadnych emocji do tego czy będę nadzorował ogród zoologiczny czy jakąkolwiek inną jednostkę".
Poznańskie ZOO przestało podlegać Wydział Gospodarki Komunalnej, prezydent miasta zdecydował o przeniesieniu instytucji pod Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Poznania.
Teraz okazuje się, że Ziemowit Borowczak przestał pracować w poznańskim Urzędzie Miasta. Wiceprezydent Bartosz Guss powiedział Radiu Poznań, że zwolnienie nie było związane z konfliktem na linii urzędnik - dyrektorka ZOO spowodowanym jego ekstrawaganckimi preferencjami kulinarnymi: "nie zagląda do talerzy moich pracowników", skwitował, dodając jednak, że "to był taki pierwszy kamyczek".
Na ostateczną decyzję miała wpłynąć działalność dyrektora Borowczaka w międzygminnym GOAP-ie, gdzie urzędnik występował jako reprezentant miasta Poznań. Miał nie sprawdzić się w pracy zespołowej ze względu na swój charakter i temperament.
To było na początku roku 2019, w międzyczasie opowiadał też o jedzeniu pieczonych wróbli. Nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ze względu na swoją funkcję był odpowiedzialny za poznańskie ZOO i jego kulinarne zapatrywania doprowadziły do konfliktu z dyrektorką tej instytucji Ewą Zgrabczyńską. Ta ostatnia wsławiła się akcją ratowania tygrysów, której chwilę później, w listopadzie 2019 dyrektor Borowczak obciął premię finansową.
13 sierpnia Radio Poznań podało, że urzędnik przestał nadzorować poznańskie ZOO. Mimo uwag dyrektor Ewy Zgrabczyńskiej, że na ich "zaburzone relacje" wpływają "kulinarne upodobania pana dyrektora pokazujące przepaść w światopoglądach", Ziemowit Borowczak odciął się od takich interpretacji:
"Żadne nasze stosunki nie mają na to wpływu, ani żadne jakiekolwiek mogłyby tutaj występować niesnaski. Jest to decyzja dotycząca zarządzania pewną sferą działalności miasta i pan prezydent taką decyzję podjął. Będę wykonywał te zadania, które zostaną na mnie nałożone, nie mam żadnych emocji do tego czy będę nadzorował ogród zoologiczny czy jakąkolwiek inną jednostkę".
Poznańskie ZOO przestało podlegać Wydział Gospodarki Komunalnej, prezydent miasta zdecydował o przeniesieniu instytucji pod Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Poznania.
Teraz okazuje się, że Ziemowit Borowczak przestał pracować w poznańskim Urzędzie Miasta. Wiceprezydent Bartosz Guss powiedział Radiu Poznań, że zwolnienie nie było związane z konfliktem na linii urzędnik - dyrektorka ZOO spowodowanym jego ekstrawaganckimi preferencjami kulinarnymi: "nie zagląda do talerzy moich pracowników", skwitował, dodając jednak, że "to był taki pierwszy kamyczek".
Na ostateczną decyzję miała wpłynąć działalność dyrektora Borowczaka w międzygminnym GOAP-ie, gdzie urzędnik występował jako reprezentant miasta Poznań. Miał nie sprawdzić się w pracy zespołowej ze względu na swój charakter i temperament.